środa, 22 października 2014

Naprzeciw Demonowi - Rozdział 5

Dziękuję za komentarze i liczę, że w tym rozdziale również się pojawią.
Kirley - to miłe, że ci się opowiadanie podoba. Liczę na to, że foch szybko minie. Chyba jednak mnie nie zamordujesz bo oto rozdział powstał w jeden dzień. Dokładniej dzisiaj. Wena szybko wróciła.
Diabolica Hertazenka Diabolik - mam nadzieję, że nie spapram sprawy.
 
Rozdział nie sprawdzony
 
*~~*~~*
 
"Sta­re grzechy mają długie cienie''

- Chodzi o to, że... Luhan... Jestem twoja przyrodnią siostrą. Jesteśmy z różnych matek i... Ja jestem czarownicą - oczy obojga chłopaków wykładały jak statki kosmiczne. Usta rozdziawiły się w niemym krzyku, a twarze zbladły gwałtownie. Wpatrywali się w Rose jak w przybysza z innej planety. Rozważali nawet sytuację, gdzie dziewczyna uderza się w głowę o regał z książkami w bibliotece i traci kontakt z rzeczywistością wmawiając sobie, że jest czarownicą.
- Dobrze się czujecie? - ponowny brak odzewu, zapełniło radosne ćwierkanie jakiegoś ptaka.
- Czym jesteś?! - krzyknął Jung i ze skoczył z łóżka. Czuł się oszukany. Dlaczego dopiero teraz jego siostra ujawniła prawdę? Dlaczego go okłamywała? Co tu się wyrabia do jasnej cholery?!
- Jestem czarownicą. Wszystko ci wyjaśnię tylko usiądź - poprosiła i mimo spokojnej postawy w jej głosie pobrzmiewała nutka paniki.
- Skąd mogę mieć pewność, że to co mi powiesz nie będzie również kłamstwem, co?
- Nie możesz - wyjaśniła, a jej oczy wyrażały zwykłą... pustkę. Mimo, że jeszcze przed chwilą mógł spokojnie odczytać jej emocję, teraz czuł się, jakby patrzył w oczy martwej osoby.
- Usiądź Luhan i wysłuchaj jej. To jedyna rozsądna decyzja jaką możesz podjąć w tym momencie.
- Dziękuję Gab - skinęła do niego głową, gdy jej brat usadowił się na posłaniu - Doskonale wiecie, że normalni ludzie nie są wstanie zobaczyć nadprzyrodzonych sił. Są na to ślepi, gdyż chroni ich czar, który to uniemożliwia. Mam na myśli Demony i Anioły. Ale również jesteście świadomi tego, że kiedy obie te istoty ściągnął z siebie czar ochronny to są normalnie widoczni. Anioły i Demony przybierają ludzką postać by...
- Wiemy dlaczego. Demony do złych celów. Po to by zjeść duszę ludzką, a Anioły, by być blisko swoich podopiecznych - Rose pokręciła głową.
- Nie Luhanie. Nie tylko dlatego. Kiedyś wyczytałam, że Anioły również przybierają ludzką formę by zbliżyć się do swojego podopiecznego, gdyż są w nim zakochane. To smutne bo wtedy są słabsze i nie wszystkie są wstanie pokonać Demona, gdy nadarzy się taka okazja. Tylko odwzajemniona miłość jest wstanie dać im moc, którą utraciły. Niestety nie wszystkim Serafin udaję się rozkochać w sobie człowieka. Niektórzy nawet krzywdzą ich nieumyślnie przez co ta piękna istota umiera z bólu jaki zadała im zła miłość. To naprawdę przerażające.
- Dobrze, ale co to ma wspólnego z tobą? - Jung wstał i przeszedł się po pokoju wzdłuż i wrzesz. Spojrzał na siostrę, która wyglądała na poirytowaną.
- Jak mi nie będziesz przerywać, to się dowiesz - ofuknęła i zarzuciła swoje brązowe włosy na plecy.- Gabrielu ty doskonale wiesz, że Lucifer miał kochanka, prawda? No właśnie. Księga Demonów głosi, iż był to Archanioł.
- Że też Anioł zakochał się w Demonie... - tym razem to Gabriel wszedł w słowo dziewczynie.
- Zamkniecie się w końcu?! - krzyknęła wściekła jak osa. Gdy chłopcy pokiwali głową i udali, że zamykają usta na kłódkę, westchnęła.
- Tak. Archanioł. Była to przeklęta miłość Anioła do Demona. Zwłaszcza najpotężniejszego Demona. Władce piekła. Ale to ich nie zraziło. To co ich łączyło było piękne i tak mocne, że żadna siła nie mogła ich rozdzielić. Księga powiedziała mi, że zmieszali swoją krew by stworzyć nowe istoty. Tymi istotami są czarownice i czarownicy. I odpowiem na wasze pytanie, które z pewnością chcecie zadać. Tak. Mam w sobie krew Demona i Anioła. Jak się później okazuję Bóg dowiedział się o zbrodni jakiej dokonał Archanioł i strącił go na ziemię, żeby błąkał się po niej zagubiony. Niestety więcej nie wiem na ten temat. Prawdziwą historię zna tylko Lucyfer i jego kochanek, gdziekolwiek się podziewa. I teraz do akcji wchodzi nasz ojciec. Był on przeciętnym mężczyzną, który nie potrafił odnaleźć swojej jedynej. Aż pewnego dnia na jego drodze stanęła Izabelle, moja matka. Urodziwa czarownica, która zakochała się w naszym ojcu od pierwszego wejrzenia. Zresztą z wzajemnością. Z ich związku powstałam ja. Przez pierwsze cztery lata była przy mnie. Opiekowała się, bawiła. Spełniała obowiązki matki. Ale jak to bywa w życiu nadprzyrodzonych istot... Została zamordowana przez Demona. Nasz ojciec się załamał. Jedyną osoba, która nie pozwoliła mu pogrążyć się w strasznej rozpaczy byłam ja. Do dzisiaj mi mówi, że wyrosłam na piękną kobietę, tak bardzo podobną do matki. Po trzech latach poznał inną kobietę. Ale ona była normalnym człowiekiem. Urodziłeś się ty. Byłeś taki słodki, wręcz rozkoszny. To wtedy twój ojciec powiedział twojej matce o drugim świecie. A żeby kobieta nie uznała go za świra poprosił mnie żebym pokazała jej magię. Zrobiłam to. Niestety Sung Jae po tym wydarzeniu zostawiła ciebie i ojca, i uciekła za granicę. Powiedziała również, że jesteśmy nienormalni i nie chcę mieć z nami nic wspólnego. Po niedługim czasie dowiedzieliśmy się, że popełniła samobójstwo. Tobie powiedzieliśmy, że wyjechała w sprawach służbowych i nie wróciła. Byłeś wtedy taki mały i ciągle dopytywałeś się gdzie jest mama. Musieliśmy powiedzieć Ci kłamstwo. Kłamstwo, które trwało, aż do dnia dzisiejszego - po jej historii w pokoju zapanowała cisza, przerywana tykaniem zegara i ulicznym gwarem.
      Luhan był w ciężkim szoku i wyglądał, jakby od nowa przetwarzał wszystkie informacje. Gabriel nie wyglądał lepiej. To co usłyszał było czymś niedorzecznym, wręcz nieprawdopodobnym.
- Mam pytanie - odezwał się wreszcie, gdy pierwszy szok minął. Rose skinęła głową.
- Legenda głosi, że Księga Demonów została schowana przez Archanioła Rafaela. I o co chodzi z tą biblioteką?
- Księga Demonów to tak naprawdę własność Czarownic i Czarowników. Na całym świecie Czarownic jest tylko dziesięć, a Czarowników pięcioro, a, że jesteśmy dziećmi Anioła i Demona mamy do tej księgi pełne prawo. Po długich rozmowach oddali mi Księgę do opieki. W tym mieście, jak nie państwie czy nawet kraju, jestem ja i Czarownica Camille. Jest moją przyjaciółką i to ona najpewniej dała ci tą Księgę do przeczytania. Wiedziała o tobie dużo i gdy nadarzyła się okazja dała ci ją.
- Ta stara bibliotekarka to twoja psiapsiółka? No nie powiem. W niezłym towarzystwie się obracasz!
- Idioto! Dzieci Lucifera potrafią zmienić postać. Nie bez powodu nazywamy się Czarownikami i Czarownicami! - pokręciła głową zrezygnowana, słysząc inteligentne stwierdzenie Luhana. Gabriel zachichotał pod nosem.
- A dlaczego Gab zemdlał?
- Najprawdopodobniej zadał jakieś pytanie, które nie spodobało się Księdze. Powiesz nam Gabrielu co się wydarzyło? -  zwróciła się do siedzącego na łóżku nastolatka. Jego ciemne oczy spojrzały najpierw na Rose, która siedziała na krześle z poważną miną, by później przesunąć się na Luhana, który wyglądał jakby dostał patelnią w łeb. Parsknął śmiechem, jednak nie skomentował postawy przyjaciela. Do jego głowy wpłynęły wspomnienia z biblioteki i mimowolnie się skrzywił. Nie miał ochoty zdawać relacji o co wypytywał Księgę. Wtedy musiał by wspomnieć o rozmowie z Lucyferem, a tego na pewno nie chciał ujawniać.
- Nie - odpowiedział po dłuższej chwili. Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową i wstała.
- Macie jeszcze jakieś pytania odnośnie historii? Czy mogę już wyjść zrobić sobie herbatę?


*~~*~~*
 
Dziki, przerażający skrzek przeciął powietrze, gdy pokonany Demon padł na ziemie ze sztyletem wbitym w klatkę piersiową. Andrej podszedł do robactwa i z wyrazem najczystszego obrzydzenia wyciągnął nóż z masywnego cielska, które w zastraszającym tempie zaczęło się rozkładać. Powstrzymał odruch wymiotny, gdy z rany zadanej ostrym narzędziem wypłynęła żółta, śluzowata wydzielina, której zapach aż doprowadzał oczy do łez.
- Powiedz mi, dlaczego tripadon* jest tak ohydnym demonem? - zapytał blondyn, wycierając ostrze w szmatkę i schował go do pochwy, zawieszonej przy pasie.
- Zapytaj się go. Pewnie równie obrzydliwy jest po zmianie postaci - prychnął jego kochanek, kopiąc zwłoki cirproga z którym męczył się dobre dwadzieścia minut. Skurczybyk był szybki, zwinny i inteligentny. Potrafił przewidzieć jego ruchy w błyskawicznym tempie. Gdy miał na niego wskoczyć, Alex rzucił w niego pyłkiem, który chwilowo oślepił Demona. Miał więc okazję, żeby odciąć mu głowę.
- Wiesz co? Nie interesuje mnie to. Jedynie o czym marzę to gorąca kąpiel. Moje włosy lepią się od śliny tego brzydala - fuknął i wsiadł do białego Ranger Rovera, zakładając nogę na nogę. Kochanek zajął miejsce obok niego i odpalił samochód. Wyjechał z placu na którym w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku, państwo wybudowało kino. Niestety po dwudziestu latach działalności ktoś podrzucił ogień i cała konstrukcja stanęła w ogniu. Nie opłacało się wywozić zniszczonych elementów i budować ponownie jakiejś atrakcji, więc wszystko walało się na tym placu. Nikt tutaj nie przychodzi bo nie ma takiej potrzeby, więc tradycyjnie to miejsce zostało opuszczone. Idealne miejsce na zabicie paru Demonów łaknących ludzkich duszy.
     Guerrier włączył się w ruch drogowy, zmieniając biegi.
- Tyłek dalej boli? - zapytał, uśmiechając się wrednie pod nosem. Andrej spojrzał na niego z mordem w oczach. Gdyby nie fakt, że prowadził, uderzył by go w łeb.
- Wsadzę ci wielkiego chuja w dupę bez nawilżenia, zerżnę cię nim i zapytam na następny dzień czy dupa cię nie boli - warknął wściekły i założył ręce na klatce piersiowej, odwracając się do okna.
- To mówisz, że zaspokajam twoje potrzeby? - zaśmiał się bezczelnie i zatrzymał auto na światłach. Andrej korzystając z sytuacji, kopnął kochanka w nogę. I to bynajmniej nie lekko.
- Ała! Powaliło cię?! - krzyknął i ruszył, gdy zaświeciło się zielone światło. Cheise prychnął pod nosem.
- Zaczynam się zastanawiać czy gdyby zabiły cię demony nie tęsknił bym tylko za twoim fiutem - oznajmił z wyższością. Alex zerknął na niego kątem oka i wymamrotał coś nieskładnego pod nosem. Uznał, że dalsze przekomarzanie nie ma sensu. Wolał nie powiedzieć czegoś co doprowadziło by do tygodniowego celibatu.
      Gdy znaleźli się na skrzyżowaniu, urządzenie na ręce Alexa wyglądające jak zegarek zaczęło nieznośnie pikać.
- Cholera - zjechał na pobocze i wcisnął mały guziczek po prawej stronie wynalazku. Na małym ekraniku wyświetliła się lokalizacja kolejnego ataku Demonów. Spojrzał na Andreja, który zrezygnowany westchnął i pokręcił głową.
- Znowu?
- Znowu. Szykuj się kotek. Coś mi się wydaję, że dzisiaj nieźle się zmęczymy. Przynajmniej nie będziesz marudził, że w tym tygodniu nic nie ćwiczyłeś.
 
 
 *~~*~~*
 
- No to nieźle się porobiło.
      Luhan zaprosił przyjaciół do siebie na wieczór by wszystko im powiedzieć. Musieli wiedzieć kim jest Rose i całą historię jaką im przedstawiła. Andrej był naprawdę w wielkim szoku, a Alex nie wyglądał na kogoś bardzo zaskoczonego. Jednak Jung doskonale go znał i wiedział, że krycie emocji jest u niego normą.
- Też nie mogliśmy w to uwierzyć - wyjaśnił Gabriel, bawiąc się ulubionym miśkiem Luhana.
- To naprawdę cos nieprawdopodobnego. Eh... Ale ważne, że się przyznała.
- Tak, super Alex, ale gdyby Gabriel nie poszedł do tej pieprzonej biblioteki? To co? Ile jeszcze by ukrywała przede mną prawdę? Po za tym czeka mnie jeszcze poważna rozmowa z ojcem - powiedział i uwalił się na fotel stojący za nim.
- Życie jest popieprzone - mruknął Andrej i napił się coli, którą wygrzebał z lodówki Luhana.
- Poprawka. Nasze życie jest popieprzone. Normalni ludzie zbijają bąki i myślą, że są bezpieczni, a takie coś jak Demon czy Anioł to głupia historyjka - odezwał się Guerrier i to co powiedział, było prawdą. Ludzie nie zdawali sobie sprawy w jak wielkim są niebezpieczeństwie i jak bardzo świat między niebem, a piekłem jest niestabilny.
- W sumie racja. Jak myślicie? Gdzie podziewa się ten cały Archanioł? - zapytał blondyn, poprawiając się na kanapie.
- Nie mam pojęcia. Może być wszędzie. Nawet na Alasce, a my się tego nie dowiemy. Nigdy go nie znajdziemy - pesymizm Junga czasami naprawdę potrafił dobić i wybić z głowy jakikolwiek plan.
- No ale spójrzcie na to inaczej. Mówiliście, że widzieliście Lucyfera w lesie jakieś dwa, trzy tygodnie temu, tak?
- No tak naprawdę to Gabriel widział. Ja tylko widziałem jak spierdalał.
- No ale go widział. Więc może najpierw zacznijmy szukać na Manhattanie i Brooklynie? Możliwe, że znajdziemy jakieś wskazówki bądź znak, gdzie może podziewać się kochanek Lucifera. Król piekieł nie wychodzi prawie w ogóle na powierzchnie. więc to nazbyt podejrzane, że nagle się pojawił, co nie? - wszyscy spojrzeli na siebie i pokiwali głowami ze zrozumieniem.
- To prawda.
- Słuchajcie, muszę wam cos powiedzieć... - Gabriel odchrząknął i popatrzył na nich. Chyba przyszła pora, żeby wyjawić to co miało miejsce w klubie. Im mógł to powiedzieć. A Rose mimo, że również długo znał... Jakoś jej nie ufał w TYCH sprawach.
 
 
 
Zimny wiatr rozwiewał poły płaszcza nieznajomej kobiety stojącej z za pniami drzew. Przyglądała się czwórce mężczyzn siedzących w rozświetlonym pokoju. Uśmiechnęła się szeroko, a jej długie i ostre jak brzytwa zęby błysnęły w mroku odbijając światło księżyca.
- Już niedługo Luhanie... Już niedługo... - jej wzrok spoczął na sylwetce drobnego, blond włosego chłopaczka, który obejrzał się zdezorientowany po pokoju, jakby czuł, że ktoś go obserwuję.
 
 
*~~*~~*
 
* nazwy Demonów wymyśliłam sama ~

4 komentarze:

  1. Jak zwykle rewelacyjny rozdział! Pozdrawiam i weny życzę!! Nika ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło ^^. Kiedy zacznie się coś dziać ? Długo czekałam na kolejny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  3. Odfochuje sie tymczasowo. I chce wieeeceeej *-*

    OdpowiedzUsuń