czwartek, 2 października 2014

Naprzeciw Demonowi - Rozdział 4

Czasami masz wrażenie, że sen to jawa. Myślisz, że wszystko co jest wytworem twojej chorej wyobraźni tak naprawdę ma miejsce w realnym świecie. Gdy przyśni ci się koszmar mówisz, że był on tak realny jak twoi rodzice. Jednak wszyscy z twojego otoczenia wmawiają ci, że to był tylko głupi sen. To nie działo się naprawdę. W ten sposób sam się do tego przekonujesz. Jednakże zawsze jest jedno "ale" zgubione między wierszami twojego umysłu. Skąd możesz mieć pewność, że to co ci się odtwarza w głowie nie jest swojego rodzaju przepowiednią? Może letarg ma w sobie fragmenty, które ty przeoczasz albo zapominasz? Gubisz się we własnej wyobraźni. Głębia twoich tajemnic jest skrywana w najgłębszych zakamarkach twojego umysłu, żebyś ty sam nie dowiedział się prawdy o swojej mrocznej stronie. Błądzisz w labiryncie swojej chorej psychiki. Lecz wiedz, że najsilniejsi zdołają wywlec się z okopów pułapki, którą sami zmontowali...


Ostre promienie słońca siłą przedzierały się przez gąszcza tkaniny, zwanej potocznie zasłoną. Gabriel zamruczał coś pod nosem, gdy ramiona gwiazdy musnęły go nieśmiało w policzek, nos, powieki, a na końcu zostawiły leciutki pocałunek na wargach. W pewnej chwili tępy ból w skroniach przyćmił go całkowicie i gdyby stał, zapewne runął by na podłogę jak kłoda. Pulsowanie było nieznośne. Miał ochotę coś rozwalić, zniszczyć, rozszarpać byle wyzwolić się z sideł cierpienia.
- Połknij to - usłyszał przyjemny dla ucha głos, zdecydowanie należący do kobiety. Dałby sobie rękę uciąć, że skądś go kojarzy...
    Odwrócił głowę w stronę dziewczyny, która jak się okazało była... siostrą Luhana.
- R... Rose? - wyszeptał nim z jego krtani wyrwał się głośny krzyk. Ból głowy nasilił się dwu krotnie sprawiając, że oczy wchodziły mu w tył czaszki. Wszystko na co spojrzał zdawało się niewyraźne i przyciemnione. Serce łomotało mu w piersi tak szybko, jak skrzydła małego kolibra. Usta miał suche jak pustynia, a w buzi panował istny piasek. Miewał różne boleści, ale ten przechodził wszystkie dotychczasowe. Po jego ciele przebiegały dziwne prądy, które w ostateczności ogłuszały go i powodowały, że miał ochotę omdleć.
     Poczuł jak ktoś rozdziawia jego usta i wlewa w nie jakiś płyn, który nie wiele myśląc połknął bez słowa sprzeciwu. Oczywiście pożałował zbyt pochopnego wyboru, gdyż ciecz, którą wypił była tak ohydna, że wywołała u niego odruch wymiotny.
- Popij - kolejne polecenie padło od strony dziewczyny. Szybko chwycił szklankę z jej dłoni i opróżnił jej zawartość do dna. Na jego szczęście przezroczysta ciecz okazała się zwykłą wodą niegazowaną. Odstawił szklankę na szafkę nocną i opadł na poduszki z ciężkim westchnięciem. Powieki stały się względnie ciężkie, a oddech się normował. Zasnął.



*~~*~~*
 
 
Biegł na złamanie karku byle zdążyć na umówione miejsce. To nic, że ludzie krzyczeli za nim niezbyt przychylne komentarze. Już był spóźniony z dobre pół godziny. Coś czuł, że Andrej mu tego nie daruję. Nogi już go bolały. To nie miało kwestii kondycji, gdyż tę miał aż za dobrą, jednak nie od dziś wiadomo, że glany nie są odpowiednie do biegu. Przyśpieszył tempo widząc wielki, czerwony napis z nazwą nowej kawiarni. Cheise sobie ubzdurał, że koniecznie musi "obczaić" wszystkich przystojniaków w niej pracujących. Z tego co wiedział to tylko mężczyźni w niej pracują. Cóż się dziwić? Tłumy kobiet gwarantowane.
     Wpadł do kawiarenki z typowym "wielkim" wejściem. No cóż... Niecodziennie widzi się chłopaka, który zziajany jak po dobrym seksie wywija orła na dopiero co ścieranej podłodze. Tak... bardzo rzadki widok.
- Nic panu się nie stało? - zapytała kelnerka w kremowych spodniach, jasno brązowej bluzeczce i białym fartuszku. Chłopak podniósł głowę, uśmiechnął się do niej promiennie i wstał niezgrabnie.
- Nic, a nic. Ale dziękuję za troskę - odpowiedział i omiótł spojrzeniem całą kawiarenkę. Jego wzrok padł na postać z długimi, blond włosami spiętymi w wysoki kucyk, która siedziała pod oknem i chichotała. Widać, że powstrzymywał się przed napadem szalonego śmiechu. Podszedł do stolika i usiadł na przeciw chłopaka.
- Nie jesteś zły?
- Czy jestem zły? Już nie. Po pokazie jaki odstawiłeś nie mogę zrobić ci gorszej siary. Ale następnym razem urwę ci jaja i zrobię z nich baloniki - teraz już nie wytrzymał. Wybuchł głośnym rechotem, zwijając się na kanapie. Luhan przyglądał się przyjacielowi ze słodkim wyrazem twarzy, mając pewność, że przybrał mordercze spojrzenie typu "zabiję i rzucę lwom na pożarcie". Nagle coś sobie przypomniał.
- Ej, a przypadkiem tutaj sami mężczyźni nie mieli pracować?
- I pracują. Widzisz gdzieś dziewczynę? - zapytał i wpakował sobie do ust truskawkę namoczoną w czekoladzie i bitej śmietanie. Luhan rozejrzał się dookoła.
- Patrz tam. Przy stoliku numer dwa - wskazał na dziewczynę, która przed chwilą martwiła się o niego, gdy wywinął orła. Spojrzał na Andreja, który drugi raz tego dnia wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.- Co znowu?! - warknął wytrącony z równowagi. Przyjaciel otarł wymigowaną łzę i uśmiechnął się pobłażliwie.
- Przyjrzyj się jej cyckom - odparł i napił się cappuccino. Luhan zrobił tak jak kazał blondyn. Problem w tym... że on nic nie widział...
- Jest płaska... - spojrzał na Cheise, a on jedynie pokiwał głową. W owej chwili jego oczy przypominały dwa duże spodki.- Czyli, że ta dziewczyna... To tak naprawdę... Chłopak? - zapytał, a w odpowiedzi dostał kolejne pokiwanie głową.- Fuck - skierował wzrok na nieznajomego, wyłapując jego spojrzenie. Jego tęczówki miały kolor intensywnego błękitu, które bez problemu dałoby się wyłapać w tłumie ludzi. Miały w sobie coś zbliżonego do magnesu. Przyciągały swoim pięknem, a człowiek zatracał się w tym unikalnym kolorze. Idealna, porcelanowa twarz onieśmielała i wprawiała w stan zastanowienia "czy aby na pewno moja wysoka samoocena jest słusznie założona?". Do tego dochodziły długie, srebrne włosy sięgające za pupę, które dodawały mu dziewczęcego wyglądu. Rzecz jasna taki wygląd nie ułatwiał zadania, więc każdy normalny i rozsądny człowiek powiedział by, że to śliczna kobieta. Zwłaszcza te długie nogi okryte materiałem spodni...
     W szybkim tempie odwrócił się do przyjaciela, gdy na ustach nieznajomego anioła wkradł się zadziorny uśmieszek. Może i wyglądał na niewinną dziewicę, ale teraz mógł wywnioskować, że z pewnością z charakteru nie był niewiastą.
- Kręcą cię tacy? - zapytał kątem oka dostrzegając, że chłopak rusza w stronę lady, siada na wysokim krzesełku tuż obok chłopaka, który przyjmował zamówienia i bez pardonu wlepia w niego swoje gały. I do tego ten wredny uśmieszek... Yhh!
- Nie! Pojebało? Wolę umięśnionych - prychnął jak rozjuszona kotka, mieszając łyżeczką w kawie.
- Wolisz umięśnionych? Gdyby Guerrier słyszał co gadasz, to uwierz powybijałby wszystkich facetów z dobrą sylwetką w promieniu dwustu kilometrów.
- Jak nie więcej - mruknął.- Idę do toalety. Zaraz wracam - wstał od stołu biorąc swoją torbę.
- Mogę z tobą? - nie chciał zostań "sam na sam" z nieznajomym.
- Może jeszcze ci powiedzieć jak się siusia? Po za tym muszę poprawić włosy. Długie kłaki nie są łatwe w pielęgnowaniu - wytłumaczył i zniknął za drzwiami z przyklejonym białym trójkątem.
     Luhan napił się cappuccino przyjaciela i westchnął głośno, przymykając oczy. Musi się uspokoić. Wdech i wydech. Wdech i wydech... Podniósł powieki i pisnął wystraszony, wciskając się w kanape jeszcze bardziej. Gdyby mógł, to wszedł by do środka byle by nie siedzieć obok... chłopako-dziewczyny?
- Hej - melodyjny i miły dla ucha głos dotarł do bębenków słuchowych zdezorientowanego młodzieńca. Ten zerknął nieufnie w stronę długowłosego i zrobił dziubek niczym w yaoistycznej mandze.
- Nie znam cię. I czemu się na mnie gapisz jakbyś chciał mnie zgwałcić? - zmrużył oczy, a układ ust nie zmienił się o jotę.
- A skąd możesz wiedzieć czy nie mam takich zamiarów? Jesteś uroczy - powiedział i oparł brodę na dłoni. Jego oczy buchały iskierkami szczęścia, a cała jego postawa zdradzała szczęście. Co najdziwniejsze było, że tak luźno z nim rozmawiał jakby się znali z co najmniej dziesięć lat.
- I mówi to chłopak z wyglądem dziewicy - wymamrotał pod nosem.- Jak masz na imię jeżeli mój gwałciciel pozwoli udzielić takiej informacji?
- Haniel - uśmiechnął się na swój specyficzny sposób przyprawiając Luhana o palpitacje serca.
- Aha. Ja Luhan - powiedział i wyciągnął nieśmiało w jego stronę rękę. Czuł się jak przedszkolak, który wstydzi się przedstawić ładnej dziewczynce. Od nowo poznanego biła dziwna aura, której nie potrafił zidentyfikować.
- To do zobaczenia... Lulu - zdrobnił jego imię i odszedł w swoją stronę zostawiając skamieniałego nastolatka samemu sobie.
 
W tym samym czasie parę metrów dalej pewien osobnik odebrał ważny telefon. Z pewnością nie należał on do tych zwyczajnych połączeń.
= Znalazłem kolejnego demona.
- Gdzie?
- Dolny Manhattan - więcej mu nie trzeba było mówić. Zakończył połączenie i wyszedł z łazienki.
- Ja muszę lecieć. Mam sprawę. Ciał - pocałował przyjaciela w policzek i nie czekając na jego odpowiedz, wyszedł z kawiarenki.
 
Luhan obejrzał się za nim po jakiś pięciu minutach, ale po Andreju nie było śladu. Westchnął głośno, dopił cappuccino Cheise i wstał od stołu. Truskawki zostawił w spokoju. Wyjął z portfela plik banknotów, położył je na stole i skierował się do wyjścia. Nic tu po nim. Pewnie zostałby tutaj i zadzwonił po Gabriela czy nie chciałby przyjść i z nim pogadać, ale nie miał zamiaru narażać się swojemu niedoszłemu gwałcicielowi.
      Poczuł szarpnięcie za bluzę. Odwrócił się i... problem w tym, że nikogo nie zobaczył. Wszyscy ludzie siedzieli przy stolikach i rozmawiali między sobą. Nikt nie był zaineresowany jego osobą, stojącą na środku sali. Pewnie mi się wydawało, pomyślał i wyszedł z kawiarni. Opatulił go ciepły wiaterek wiejący ze wschodu. Wzruszył ramionami i ruszył do domu w którym powinien zastać siostrę.
 
 
 
*~~*~~*
 
Wpadł do sypialni jak huragan i zaczął szperać w szafie w poszukiwaniu swojego ulubionego stroju do walki. Składał się on ze skórzanych, czarnych spodni do których był przyczepiony pas z bronią. Tego samego koloru koszulka na ramiączkach, którą wciskał do spodni, a na nią zakładał granatową kamizelkę. Stopy miał przyodziane w wysokie, sięgające kolan, buty które były wyposażone w niebieskie bicze.
     Tak ubrany wyszedł z łazienki, poprawiając włosy. Obok łóżka stał jego kochanek i był ubrany dokładnie jak on od pasa w dół zaś na górną część ciała założył hebanową koszulkę i smolistą, skórzaną kurtkę. Wyglądał seksownie i niebezpiecznie. Jednak był jeden zarzut co do jego wyglądu. Mianowicie jego zawsze rozdmuchane na każdą stronę świata różowe kosmyki włosów. Niestety ta kolorystyka nie dodawała mu zbytniej powagi jaką chciał uzyskać, a dodawała zbędnego uroku.
- Seksowny jak zawsze - Andrej uśmiechnął się do mężczyzny z rozczuleniem i pocałował go prosto w usta. Jednak, gdy Alex chciał pogłębić pieszczotę kochanek odlepił się od niego.
- Nie mamy na to czasu. Musimy pozbyć się tego szkodnika - poinformował i zbiegł na dół do garażu. Dobry motor nie jest zły...
 
 
 
*~~*~~*
 
- Rose?! Jesteś?! - krzyknął z holu, zdejmując buty. Będzie miał odciski. Ma to jak w banku. Wszedł na górę po schodach i wszedł do pokoju dziewczyny.
- Ciszej - szepnęła siostra, mocząc ręczniczek w wodzie i wyciskając go po chwili. Na łóżku leżał Gabriel, a jego klatka piersiowa poruszała się w jednostajnym rytmie.
- Co tutaj robi Gab? - zapytał zaskoczony, zdejmując sweter i kładąc go na krzesło stojące przy mahoniowym biurku.  
- Będziemy musieli pogadać... Jak się obudzi, rzecz jasna - uśmiechnęła się miło i położyła zimny kompres na czoło Kardashiana.
- O... Okey. Więc... Co on tutaj robi?
- Zemdlał w bibliotece.
- A co ty tam robiłaś?
- Powiedziałam, że pogadamy jak się obudzi - wywróciła oczami i wyszła z pomieszczenia. Luhan obejrzał się za nią, wzruszył ramionami i wygrzebał z szafki tableta siostry. Usadowił się na posłaniu obok Gabriela i włączył pierwszą lepszą grę. Jednak nie danę mu było popstrykać w klawisze więcej niż dziesięć razy, gdy to drobna rączka wyłączyła mu rozrywkę i zabrała sprzęt sprzed nosa.
- Ej! - pisnął za co dostał po głowię.
- Zamkniesz się? Ludzie tu śpią imbecylu!
- Już nie śpię - oboje spojrzeli na bladą twarz Kardashiana, który podciągnął się do pozycji siedzącej. Trudno spać, gdy dwie kłócące się kaczki gęgają ci nad uchem.
- Nie gęgają tylko... Ej!
- Co? Olśniło cię, że zapomniałeś założyć prezerwatywy gdy się pieprzyłeś?
- Ja przynajmniej mam udane pożycie seksualne i wyzbyłem się swojego dziewictwa w wieku szesnastu lat. A ty? Książe z bajki nie przyfrunie na jednorożcu, niestety.
- Zamknij się!
- Pfy. A teraz gadaj co on tutaj robi.
- Zemdlał w bibliotece - wyjaśniła ze stoickim spokojem. Brat skrzywił się na jej wypowiedź i zwrócił się do Gabriela.
- Z moją siostrą chodzisz do biblioteki? I co? Założyliście "klub książki"? - prychnął i poprawił przydługą grzywkę, która bez pardonu wpakowała mu się w oczy.
     Przyjaciel spojrzał na niego krytycznie i sięgnął po jaśka, którego wsadził sobie pod plecy.
- W tym tkwi problem, że nie. Sam poszedłem.
- A możesz mi powiedzieć, po co? - zapytał Luhan uważnie lustrując twarz czarnowłosego. Westchnął i poprawił się na łóżku.
- Musiałem się o czymś dowiedzieć...
- Dlatego wziąłeś księgę Demonów? - pytanie zatkało obu nastolatków. Skąd ona wiedziała o demonach? Jak...
- C... Co? - wykrztusił nadal będąc w szoku. Przecież Rose nie ma pojęcia o drugim świecie.
Dziewczyna westchnęła i usiadła na krześle stojącym obok biurka.
- Chyba przyszedł ten czas o którym ojciec mówił...
- Jaki czas? O co tu chodzi do cholery?! - Luhan wiedział, że gniewem niczego nie załatwi ale... kurdę! To było nazbyt podejrzane. I co z tym wszystkim ma wspólnego jego ojciec? A księga demonów? Słyszał o tym, ale każdy uznawał ją za głupią legendę ponieważ nikt jej nigdy nie widział od czasów, gdy archanioł Rafael ukrył ją przed robactwem.  Wszystko mu się mieszało...
- Chodzi o to, że... Luhan... Jestem twoja przyrodnią siostrą. Jesteśmy z różnych matek i... Ja jestem czarownicą.




*~~*~~*
 
I o to kolejny rozdział. Proszę o komentarze ~


4 komentarze:

  1. No nie piernicz! Dzisiaj trafilam na tego bloga i ja chxe wiedziec co dalej! To nie fair, do cholery, przerywac w takim momencie! Foch forewer i na zawsze! Pff! XD
    A tak poza tym to zapowiada sie genialnie *-* i naprawde chce juz kolejny rozdzial i chyba cie zamorduje jak mi kazesz a niego czekac z pol roku ;@; ja cie kocham kobieto, doweniaj sie tam i pisz, bo to jest swietne i kochane i ah oh xd i kocham tych mordercow gejow i twoje seksy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wchodziłam tu już kilka razy ale dopiero teraz jakoś zebrałam się aby to przeczytać. Cóż... w miarę interesujące. Jak nie będzie to przewidywalne to będzie zarąbiście :) czekam na dalsze części.

    OdpowiedzUsuń