środa, 18 marca 2015

Naprzeciw Demonowi - Rozdział 8

"Przyjaźń poznaję po tym, że nic nie może jej zawieść,
A prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć"

Dojechał na ulice trzydzieści cztery w Hell's Kitchen. Zaparkował swojego czarnego Nissana Qashqai po przeciwnej stronie ulicy, pomiędzy starym mercedesem, a nowym Jaguarem XJ. Wysiadł z samochodu, rozglądając się wokół. Po przeciwnej stronie ulicy znajdował się rozległy Magazyn, który jeszcze niecałe dziesięć lat temu służył do tworzenia mebli dla sklepu "Valentina", nim właściciel sklepu nie popełnił samobójstwa. Po tamtym zdarzeniu fabryka została zamknięta i opuszczona, a tutejszy gangsterzy pozwolili sobie na przywłaszczenie magazynu dla własnych korzyści, tworząc z niego burdel.
     Przeszedł przez jezdnie, uważając by nie wpaść w brudne kałuże zakleszczone w dziurach w asfalcie. Poprawił kołnierzyk koszuli i pchnął metalowe drzwi, wchodząc do budynku. Zadrżał, gdy uderzył w niego paskudny odór tytoniu. Rozejrzał się po budynku z oburzeniem stwierdzając, iż jest tu jeszcze bardziej paskudnie niż dwa tygodnie temu, gdy przekazywał dilerowi narkotyki zdobyte od innego gangu.
     Ominął postawnego mężczyznę, który omiótł go zamulonym wzrokiem by następnie znów wbić go we frontowe drzwi. Andrej fuknął zniesmaczony i wszedł dziarskim krokiem do pomieszczenia z którego słychać było śmiechy, gwizdy oraz głośną muzykę. Na dzień dobry powitały go skąpo ubrane striptizerki, posyłające mu swoje obleśne uśmieszki. Niektóry nie miały na sobie nawet stanika, jednak Cheise nie miał zamiaru zagłębiać się w ten temat.
     Skierował swoje nogi do barku, zza którym przystojny, krótkościęty barman przygotowywał ekskluzywne drinki. Przy jednym z wielu wysokich, barowych krzesłach siedział mężczyzna w towarzystwie dwóch pięknych kobiet.
- Witaj Ethan - przywitał się z przyjacielem, który na jego widok uśmiechnął się szeroko. Był młody, niedawno skończył dopiero dwadzieścia jeden lat, dlatego niektórzy sprzeciwiali się jego rządom nad gangiem Diaza, jednak gdy zabił bez mrugnięcia okiem trzech zdrajców uszanowali wolę ojca Ethana.
- Witaj Andrej! Co tam u ciebie słychać stary druhu? Usiądziesz? - zapytał, szczerze uradowany widokiem przyjaciela. Jak na gangstera przejawiał ciepłe stosunki wobec innych ludzi. Chyba, że chodziło o pracę, wtedy zmieniał się diametralnie.
     Cheise zasiadł obok mężczyzny, zamawiając sok pomarańczowy ze słomką.
- Po staremu. Mam do ciebie sprawę dotyczącą niejakiego Joshue Thatcher'a - mruknął na tyle cicho, by pozostali obecni przy barze nie usłyszeli ich rozmowy. Po usłyszeniu nazwiska, Ethan spojrzał na niego bystro odkładając swojego drinka na ladę.
- Dziewczęta mogłybyście nas zostawić na chwile samych? Dziękuje, śliczne panie - posłał im zniewalający uśmiech, a na policzkach striptizerek wykwitł dorodny rumieniec. Chichocząc odeszły w swoją stronę.
- Nie sądziłem, że ciągnie cię do kobiecych atutów - podkreślił ostatnie zdanie, spoglądając na Ethana drapieżnie znad swojej szklanki. Przyjaciel zmrużył zabawnie oczy, lustrując uważnie sylwetkę Andreja.
- Bardziej gustuję w płaskich klatach i wypchanych bokserkach, jednak stwarzać pozory muszę. Ojciec by mnie wydziedziczył i wypierdolił z gangu na zbity pysk, gdyby się dowiedział, że jego jedyny syn lubi obciągać kutasy - prychnął rozbawiony, oblizując bardzo powoli spierzchnięte usta różowiutkim językiem. Andrej westchnął przeciągle, wypijając do końca swój sok.
- Tak. Z pewnością nie było by kolorowo.
- Więc chcesz informacje na temat Thatcher'a? Może chodźmy w bardziej przytulne miejsce? - Andrej znów spojrzał na przyjaciela i nachylił się do jego ucha, dyskretnie kładąc swoją dłoń na kroczu mężczyzny.
- Bardzo chętnie Ethanie - szepnął i odsunął się od bruneta, zamawiając kolejny sok. Diaza przęknął ślinę i westchnął ciężko, żeby uspokoić rozgrzane ciało. Ten chłopak go cholernie podniecał i nęcił jego zmysły. Dopił drinka i wstał od baru.
- Chodźmy więc.

*~~*~~*
- Kocham cię - szepnął król piekieł, stykając czoło z pięknym aniołem o fascynująco mlecznych skrzydłach, miękkich jak futro słodkiego puszystego królika.
- Ja ciebie również najdroższy. Cokolwiek by się nie stało, zawsze będę tutaj - położył swoją bladą dłoń na klatce piersiowej demona w miejscu, gdzie wybudziło się skamieniałe serce potężnego lorda świata podziemnych. Lucyfer przyciągnął kruche ciało do swojego ciała, by móc złożyć na jego ustach rozpaczliwy pocałunek.
Pocałunek, który zwiastował rozstanie z ukochanym na wile lat... A może nawet na zawsze...
Do przestronnej komnaty wpadli posłańcy Boga z ozłoconymi włóczniami.
- Archaniele Dżabrilu! Zostajesz zatrzymany za knucie za plecami Boga z demonem piekielnych czeluści, Lucyferem. Musisz odprawić pokute, którą nada ci Bóg stwórca! - podeszli do pięknej istoty, łapiąc ją za łokcie, wyprowadzając z pokoju. Ostatni raz spojrzał na kochanka smutnymi oczyma nim zniknął w anielskiej bramie.
Portal się zamknął, boleśnie dając do zrozumienia, iż już nigdy dwoje kochanków się nie zobaczy.
Po bladym policzku króla piekieł spłynęła, jedna kryształowa łza.
- Żegnaj, Aniele...
Od grzechu zaczął się ich świat...
Podniósł się do siadu, rozglądając po pomieszczeniu w jakim się znajdował. Westchnął z ulgą, gdy po układzie mebli rozpoznał w nim swój pokój. Opadł na poduszki, wbijając oczy w sufit.
Biały jak skrzydła Anioła...
Odgonił od siebie te myśli i napił się wody z butelki, która stała zawsze przy jego łóżku. Nie lubił włóczyć się w środku nocy po domu, gdy był spragniony, dlatego też postawił sobie wodę mineralną przy łóżku.
W pewnym momencie drzwi od pokoju się otworzyły, a nich stanęła matka Gabriela.
- Oh boże! Skarbie jak dobrze, że się obudziłeś! - podbiegła do syna i uścisnęła go mocno.- Jak cię zobaczyliśmy z ojcem nieprzytomnego na ziemi, baliśmy się, że to cos poważnego!
- Która godzina? - wyksztusił chcąc wiedzieć ile czasu minęło od tego... Dziwnego incydentu w kuchni. Spostrzegł, że za oknem w dalszym ciągu jest ciemno, więc nie mógł spać długo.
- Gdzieś koło czwartej. Nic ci nie jest? Potrzebujesz czegoś?
- Nie. Możesz iść spać mamo, poradzę sobie. Jutro masz pracę, więc...
- Wziełam sobie trzy dni wolnego, by się tobą zaopiekować. Wiesz, że cię kocham nad życie i nie chcę stracić jedynego synka - powiedziała zrozpaczonym głosem i pocałowała Gabriela w policzek. Jej oczy były mocno podkrążone, po których łatwo można było się domyślić, że potrzebowała snu.
- Ale i tak idź spać. Ja wezmę kąpiel i również się położę. Dobrze?
- Yhm... No dobrze - uśmiechnęła się niemrawo i złożyła motyli pocałunek na czole syna. Gdy wyszła, Kardashian jęknął i znowu opadł na poduszki.
Miękkie jak skrzydła Anioła...
Zsunął się z łóżka nie bardzo rozumiejąc co miał oznaczać sen, który nawiedził go dzisiaj...
- A może to nie był sen... - mruknął do siebie wchodząc pod strumień letniej wody. Tego mu było trzeba. Rozładować skołtunione nerwy.
*~~*~~*
- Ethaaaan, ah! - wygiął swoje ponętne ciało w perfekcyjny łuk, gdy kochanek po raz kolejny tej nocy idealnie trafił w jego prostatę.
Właściciel imienia uśmiechnął się drwiąco, przyspieszając ruchy bioder. Ciasnota otaczająca jego członka sprawiała, że z wydatnych ust wydobywały się perwersyjnie dźwięki, a gorąco drugiego ciała doprowadzała go do rozkosznej gorączki. Cheise był wspaniałym partnerem do seksu, a on sam nigdy nie gardził wdziękami przyjaciela. Od zawsze go podniecał ten jego jędrny tyłeczek, długie zgrabne nogi, które teraz desperacko  oplotły go w pasie, gdy ruchy jego bioder zwiększyły tępo uderzeń, i zajebiście orgazmiczne jęki jakie bez skrępowania wydobywały się z jego gardła. Z gardła, które zaraz przęknie jego spermę.
- Oh Andrej! Jeszcze chwila!
- Aaaa, Fuck! - krzyknął obezwładniony rosnącą przyjemnością. Zadygotał rozkosznie, dochodząc pomiędzy ich  brzuchy, a dziurkę zaciskając na penisie, który dostarczył mu tej nocy wspaniały orgazm.
Ethan cudem powstrzymał się od dojścia w tym ciasnym tunelu. Wyszedł szybko z wnętrza kochanka i podciągnął się w górę, klękając po obu stronach głowy Andreja, który wiedząc co ma zrobić, pochłonął w swoje gorące wargi sztywnego kutasa. Ssał go zapamiętale, przyjmując penisa w gardło. Diaza krzyknął donośnie, tryskając spermą w gardło Cheise. Ten połknął wszystko i wypuścił członka ze swoich ust.
- To było zajebiste - wydusił w końcu, siadając na kanapie. Ethan zerknął na niego zmęczonym wzrokiem, ale uśmiechnął się słabo.
- Tak. Chodźmy pod prysznic, ubierzemy się i pogadamy.
Po wspólnej kąpieli, która zakończyła się kolejną rundką, zeszli na dół, zajmując stolik ustawiony w ciemniejszym rogu pomieszczenia. Andrej przelotem spojrzał na striptizerki z zadowoleniem stwierdzając, iż jego ciało jest w stu procentach lepsze niż niektórych wymalowanych panienek z półmetrowymi szpilkami. Przeczesał palcami swoje długie włosy i podwinął rękawy koszuli do łokci.
- Joshua Thatcher jest snobistycznym dupkiem. Mówi, że sprzedaż narkotykami to jego hobby, jak to ujął, jednak wszyscy wiemy razem z nim, że to jego życie. Nie potrafił by skończyć z delirowaniem. Mogliby go zamknąć w ciupie na pięć, dziesięć lat, ale po wyjściu z paki znów by do tego wrócił. Co konkretnie chcesz o nim wiedzieć? - napił się swojej whisky z lodem, uważnie obserwując kochanka.
- Ma jakąś rodzinę, przyjaciół? - ciągnął temat.
- Rodzina hmm... Podobno ma starszą siostrę, ale nie wiemy dokładnie. A przyjaciół, cóż... Bywa tutaj czasami z dwójką napakowanych kolesi. Jednemu z nich zawsze towarzyszy rudowłosa kobieta, całkiem ładna. Widać, że się dobrze dogadują.
- A wiesz gdzie mieszka?
- Po co ci ta informacja? - zapytał, spoglądając na niego podejrzliwie. Andrej westchnął zirytowany, zakładając ręce za głowę.
- Słyszałeś o tym zamknięciu? To dobrze. Chcę z nim pogadać. Byłbym ci wdzięczny, gdybyś nie zadawał zbędnych pytań i odpowiedział - nie lubił się powtarzać, a ta informacja kosztowała go rżnięcie! Czuł się czasami jak dziwka, jednak czego się spodziewać po gangsterach? Nie może zatrzeć kontaktu z Ethanem, ponieważ ten miał dużo wpływów, był mu potrzebny. Nie chciał zdradzać Alexa, ale dla dobra sprawy... Musiał to robić. W tych czasach nie ma nic za darmo, a Diaza jest w chuj nadziany. Tylko ciałem może zapłacić...
- Twoja dupcia dała mi dzisiaj wiele przyjemności, a jęki były wprost orgazmiczne, więc... Mogę ci podać tę informację - uśmiechnął się wrednie i wyciągnął z kieszeni spodni pomięta wizytówkę jakiegoś lokalu. Wyjął długopis i zapisał na ulotce adres Thatcher'a.- Masz. Kiedy się znów widzimy? - Andrej spojrzał na niego zimno i schował papierek do kieszeni obcisłych spodni.
- Nie wiem. Pa - pożegnał się z przyjacielem, jeżeli tak go mógł nazwać, i wyszedł z burdelu, krzywiąc się na widok pieprzącej się dziwki z jakimś metalem przy barku. Nienawidził tego miejsca, jak i siebie. Nienawidził...
*~~*~~*
Dziś zrzuciłem swe skrzydła
Spadłem na ziemię dla Ciebie
Dziś już nie jestem aniołem
Dziś bratam się z piekłem
Czy warto? ...
Ja to wiem
Warto być kochanym w piekle
Niż samotnym w niebie...
*~~*~~*
Witam po długiej nieobecności. Wybaczcie, ale teraz jest multum nauki, więc... No, nie mam zbytnio czasu. Nie będę obiecywać, że kolejny rozdział pojawi się szybko, jednak... Postaram się skrócić czas do minimum dwóch tygodni. Oby mi się udało...
Dziękuję za pozostawione komentarze, myślę, że i tutaj również się pojawią. Witam kolejnego czytelnika.
Pozdrawiam ~

6 komentarzy:

  1. Jak zawsze pierwsza i to złamane serduszo
    Ale.. jak to... jak to zdradziłeś Alexa?! DDD:
    nie wybaczę ci ze im to robisz xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam te opowiadanie i wręcz żera mnie ciekawość co będzie dalej, kiedy kolehny rozdział? D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam opowiadanie i chyba zemdleję, jeśli nie dowiem się, co działo się dalej. Czekam na kolejny rozdział ^^

    love. ♡
    Infinity ∞

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy kolejny rozdział pojawi się jakoś niedługo? Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy można się kiedyś spodziewać kolejnego rozdziału? Naprawdę czekamy już długo, a opowiadanie jest interesujące i szkoda, gdyby zostało niedokończone.

    OdpowiedzUsuń